Wielkimi krokami zbliżamy się do 6 grudnia, kiedy to na ulice naszych miast, jak kula śnieżna, wytoczą się tabuny przebierańców w czerwonych strojach z okrzykiem: Ho! Ho! Ho!
W tym dniu w wielu szkołach organizuje się również tzw. Mikołajki. Każego roku spotykam się z tym samym problemem: podbiega do mnie wstrząśnięte dziecko z informacją, że jego kolega twierdzi, iż Święty Mikołaj nie istnieje! Do tego dołącza kolejny mędrzec mówiąc, że Mikołaja wymyślili rodzice, aby straszyć dzieci, że jak nie będą grzeczne, nie dostaną prezentu. Kolejne dziecko twierdzi, że on na pewno istnieje, bo zna jego adres w Laponii. Natomiast grupa maluchów, która wróciła właśnie z rorat, głosi tezę, iż św. Mikołaj jest biskupem i mieszka w niebie.
No i jak tu wybrnąć z tego ambarasu, aby nie odebrać dzieciom radości i nie pogrążyć rodziców?
Najlepiej powiedzieć prawdę! No właśnie, tylko jaka ona jest?
Niewątpliwie 6 grudnia Kościół wspomina św. Mikołaja, biskupa ur. ok 270 r. Według Tradycji był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców, uproszonym ich gorącymi modlitwami. Od młodości wyróżniał się nie tylko pobożnością, ale także wrażliwością na niedolę bliźnich. Chętnie dzielił się z potrzebującymi swoim majątkiem. Po jego śmierci, ludzie zaczęli modlić się za jego wstawiennictwem o potrzebne łaski, a mieszkańcy Miry, gdzie jego kult szczególnie się rozpowszechnił, kontynuowali jego dzieło. Każdego roku, od 6 grudnia (prawdopodobnie w tym dniu umarł między rokiem 345 a 352) obdarowywali się prezentami. Kilka wieków później Mikołaja jako świętego i cudotwórcę czcili już wszyscy chrześcijanie, wschodni i zachodni, a
zwyczaj obdarowywania dzieci prezentami przyjął się powszechnie w niemal całej Europie Zachodniej.
Choć postać św. Mikołaja posiada piękną historię życia, w naszych domach zazwyczaj gości krasnal w czerwonej czapce z lekką nadwagą, który w niczym nie przypomina biskupa. Jak do tego doszło, że z nieba Mikołaj przeprowadził się do śnieżnej Laponii?
Stało się to za sprawą niejakiego Markusa Rautio, fińskiego radiowca, który w latach 20 – tych ubiegłego stulecia, spopularyzował nową wersję legendy, wiążącą Mikołaja z Korvatunturi - wzgórzem w kształcie ucha, położonym w Finlandii. Według legendy to właśnie owe ucho miało wysłuchiwać dziecięcych życzeń i przekazywać je świętemu Mikołajowi. W 1940 roku, w wyniku wojennych potyczek, góra związana z Mikołajem znalazła się w granicach ZSRR. Fińskie władze postanowiły przeprowadzić uwielbianego przez dzieci staruszka do Rovaniemi, ówczesnej stolicy regionu Laponii. Dzięki temu, sympatyczny darczyńca z grupą swoich elfów i orszakiem reniferów zyskał nowy, ziemski adres, na który co roku wysyłanych jest kilkadziesiąt tysięcy listów z marzeniami i życzeniami dzieci.
Okazało się również, że na ludzkiej potrzebie niesienia radości innym, można dobrze zarobić. Mikołajowe miasteczko stało się prężnie działającym centrum turystycznym, natomiast powszechnie nam znany wizerunek Świętego Mikołaja w czerwonym stroju, w czapce z białym pomponem, został w ubiegłym stuleciu wykorzystany i spopularyzowany głównie przez koncern Coca-Cola. Święty Mikołaj, sympatyczny krasnal stała się jednym z komercyjnych symboli świąt Bożego Narodzenia. Jego niepostrzeżone przybycie na saniach, zaprzęgniętych w renifery stały się dla wielu
warunkiem stworzenia wyjątkowych świąt. Nie kupienie dziecku wymarzonego prezentu, nie zorganizowanie spotkania z Mikołajem w domu bądź w centrum handlowym może sprawić, iż zabijemy w nim dziecięcą radość. Warto też zadbać o to, aby poczuło smak świątecznych czekoladek, a w głowie zawróciły mu słodkie bąbelki. No i zawsze można wymusić na maluchu odpowiednie zachowanie – „bo Mikołaj nie przyniesie Ci prezentu!”
O jak dobrze…, w końcu można kogoś innego obarczyć odpowiedzialnością za wybryki dziecka. A w sumie … dorosłym też coś się należy! O tak! Aromat pachnącej kawy… i mamy magię świąt!!!
Oj! Jak łatwo i przyjemnie ulec współczesnym trendom, tylko co z prawdą? Co z pytaniem czy Święty Mikołaj naprawdę istnieje?
Ja opowiadam dzieciom o Mikołaju, świętym biskupie, który wsłuchuje się w potrzeby innych. Tłumaczę, że piękny zwyczaj dawania prezentów rozpowszechnił się po całym świecie, natrafiając na różne kultury i tradycje. Zachęcam do tego, aby wtradycyjne Mikołajki, to one starały się być dobre dla innych, a nie czekały jedynie na prezenty. A upominki, które rozdaję są wyrazem życzliwości i miłości, zachętą do naśladowania św. Mikołaja. Nie szantażuję dzieciaków brakiem prezentu za złe zachowanie, chcę aby czuły się kochane pomimo wszystko.
A Wy jak radzicie sobie ze Świętym Mikołajem, który oferuje zniżkę na laptopa dla Waszego dziecka?
Aurelia Golda
Komentarze (0)
Skomentuj